Powrót we własne progi jest jednym z najmilszych momentów w podróży... Przynajmniej dla mnie. Własne łóżko, własna łazienka, jedyny niepowtarzalny zapach własnych czterech ścian...
Chociaż nie miałam w ogóle w planach żadnych wyjazdów urlopowych, to taki wypad zorganizowany na gorąco ma taki plus, że nie miałam czasu na zbędne rozmyślania i snucie planów.
Wybór konkretnego miejsca, rezerwacja noclegu, kupno biletów i za kilka dni wyjazd. Sprawdzałam tylko codziennie prognozę pogody trzymając kciuki, aby nie było upałów. Wyciągnięcie mojego męża na taki wypad wbrew pozorom nie jest takie proste. Jest domatorem, ciężko mu się dostosować do niekomfortowych czasami warunków. Ja, to co innego - nie ma problemu dopóki jest gdzie spać i gdzie skorzystać z łazienki. No więc upały to byłby gwóźdź do trumny, bo on nie przepada za kąpielami słonecznymi. A ja miałam kilka miejsc upatrzonych do odwiedzenia.
Długoterminowe prognozy zmieniały się diametralnie, ale chyba lepiej nie mogliśmy trafić.
Te dni kiedy zwiedzaliśmy były pochmurne , ale ciepłe i suche.
Pierwszy na liście był Sopot. Wiadomo molo, ale oprócz tego Cepeliada, która była dla mnie rozczarowaniem. Myślałam, że będzie szczególny nacisk na rękodzieło związane z tym regionem, a zobaczyłam prawie to samo, co na targu pod Gubałówką...
Za to drugim przystankiem była Sopocka Weranda - sklep, który wypatrzyłam na Fb i od razu wiedziałam, że nie przepuszczę takiej okazji, będąc w pobliżu Sopotu. Mąż się śmiał, że tego co mnie interesuje nie uwzględnia żaden przewodnik. Wnętrze jest po prostu rajem dla oczu, a my nie spodziewaliśmy się tam poznać takiej miłej osoby, jaką jest Anita. Wszystkim urlopowiczom będącym w pobliżu polecam odwiedziny - nie będą rozczarowani.
Kolejny dzień zajęła nam wyprawa na Hel.
Jak widać dotarliśmy na sam koniuszek.
Na drugi dzień rzucając mimochodem propozycję, żeby wypożyczyć rowery i pojechać do
Chałup, nie liczyłam na zgodę G., który od 20 lat nie jeździł na
jednośladzie. I kolejny raz tego tygodnia musiałam przyznać, że nigdy
nie możemy twierdzić, ze znamy kogoś na wskroś... Bo po tylu latach bym
nie przypuszczała nawet, że dość że przejedziemy te 14km, to jeszcze
potem stwierdzi, że to była najfajniejsza wycieczka. Parę razy udało mu się jeszcze mnie pozytywnie zaskoczyć, co dowodzi tezie, że poznajemy się całe życie...
Nie ominął nas również widok wzburzonego morza i efektowne kaskady fal rozbijających się o falochron i słona bryza odczuwalna po każdym mocniejszym uderzeniu.
Pod koniec wyjazdu dwa dni były upalne i żeby nie leżeć wśród hałasu i ścisku na plaży poszliśmy na przylądek Rozewie, gdzie kilka ludzi na krzyż i cała plaża dla nas. Co prawda siedmiokilometrowy spacer brzegiem morza, aby tam dotrzeć zajął nam trochę czasu, ale spokój i cisza były tego warte.
Poniżej zdjęcie tej plaży - pewnie widzieliście chociaż w telewizji jak plaże wyglądały w weekend... nawet palca się nie dało wcisnąć:)
Wędrówka powrotna już była mniej przyjemna i bardziej odczuwalna w nogach :)
Wieczorem po tylu kilometrach miło było wyjść do ogrodu i w takich okolicznościach przyrody dać nogom odpocząć.
Przywieźliśmy kilka plażowych zdobyczy na pamiatkę.
I na koniec podróży zawitaliśmy do Gdańska na Jarmark Dominikański. Bardzo nam się spodobały te kamieniczki z wąskimi fasadami. Tłum turystów nie ułatwiał kontemplowania widoków. Na całym jarmarku tylko kilka stoisk było interesujących- reszta to powtórka z Sopotu. A może to ja mam nietypowe wymagania?
Taka aranżacja kwiaciarni w pobliżu pensjonatu wpadła w oko nawet mojemu G.
Tak więc urlop był i minął przyjemnie i szybko. Teraz znowu powrót do pracy i do tworzenia:)
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka.
Wspaniała podróż i cudowne zdjęcia! My dwa lata temu spędziliśmy urlop nad naszym polskim morzem, zwiedzając piękne miasta i miejscowości, podziwiając, jak bardzo różni się Bałtyk w zależności od perspektywy, szukając miejsc, w których nie ma tłumów. Było cudownie! :-)
OdpowiedzUsuńJa się zapierałam, że już nigdy nie pojadę na urlop nad polskie morze, bo kiedyś trafiła nam się okropna pogoda, ale zaryzykowałam i było super.
UsuńPiękne widoki...
OdpowiedzUsuńSpontaniczna i pełna wrażeń urlopowa przygoda :)
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w samo sedno! :)
UsuńOh, ja chcę nad morze! :) Cieszę się, że urlop udany. Fajnie uwieczniłaś to na blogu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aldia z Arcadii kobiet
Uwielbiam takie spontany.
OdpowiedzUsuńJarmark dominikański z roku na rok jest uboższy ale w tym roku to już wyjątkowo jest biednie stoisk jest o połowę mniej niż nawet w tamtym roku.
Ilość stoisk nie była dla mnie bynajmniej za mała, tylko brakowało mi różnorodności rękodzieła, najwięcej było z biżuterią, a reszta to bardzo szczątkowo... Pewnie też koszt takiego stoiska nie jest bez znaczenia..
UsuńNawet z tą biżuterią jest kiepsko. Jestem nad Bałtykiem co roku i od zawsze próbuję kupić sobie srebrny pierścionek z bursztynem ale taki raczej nowoczesny. Nie ma takich. Co więcej, nie ma nawet takich niby babciowych, retro. Bursztyn jest wdzięcznym kamieniem i przykro mi, że na straganach tylko te okropne drzewka i biżuteria jak za komuny.
UsuńPozdrawiam
ida27
Super wypad, super zdjątka - to teraz, jak piszesz, czekamy na szyciowe newsy:)pzdr., Bea
OdpowiedzUsuńZ newsami może być krucho, bo się przesyciłam trochę szyciem... Muszę poszukać natchnienia...
UsuńAgnieszko spędziliście cudowne chwile. Trafiliście w super pogodę i w super miejsca:-). Teraz pełna sił witalnych zasiądziesz do maszyny i wyhaftujesz cos nowego :-)
OdpowiedzUsuńwyprawa fajna, najbardziej zazdroszczę wizyty w sopockiej werandzie za to współczuję męża ciężkiego na wyjazdy, na niekomfortowe warunki, nie jeżdżącego na rowerze, domatora ... pozdrawiam Gośka
OdpowiedzUsuńWłaśnie tym razem mąż zaskoczył mnie doszczętnie... Chęciami na wycieczki, na długodystansowe spacery, na wypady na miasto, na przejażdżkę rowerami... Nie poznawałam go momentami...
UsuńDlatego napisałam, że poznajemy się całe życie... Chociaż dla mnie każdy moment spędzony blisko niego jest cenny sercu, to ten urlop był wyjątkowo miły...
Witaj, widzę ,że nie próżnowałaś. Każdy dzień to jakaś atrakcja. Nie narzekaj na G, bo widzę, że starał się, by i Tobie się podobało:) Ich męski świat, często nie ogarnia Naszych zmiennych decyzji. Mój M musi mieć plan, a potem działać:) Ale i tak ICH kochamy:) Fajnie , że wróciłaś. Przesyłam Różane BUZIAKI
OdpowiedzUsuńNie wiem czy się specjalnie starał, czy po prostu taki zaplanowany dzień z wytyczonym celem był kluczem do sukcesu... Tez się cieszę, że już jestem w domu.
UsuńFajną wyprawę sobie zrobiliście :) Ja mam to na codzień bo w Gdańsku mieszkam i wiem ,że Jarmark Dominikański jest co rok taki sam Ci sami wystawcy z tymi samymi produktami, nawet ustawienie takie samo :( A z ciekawostek , rzeczy hand made są w całej Europie bardzo podobne. Jak weszła moda na sowy to na jarmarku rękodzieła w Budapeszcie siostra znalazła takie same sowy jak u nas :( Jesteśmy globalną wioską :)
OdpowiedzUsuńDlatego powinno się wprowadzać motywy zaczerpnięte z danego regionu... Rozumiem mnóstwo biżuterii z bursztynów, ale przecież można tyle fajnych rzeczy zrobić podpatrując chociażby kaszubskie hafty... Zamiast tego bigosu do jedzenia, niech będą rybne specjały, a nie chleb ze smalcem... Ech...
UsuńUwielbiam takie spontaniczne wypady, chyba bardziej niż zaplanowane. Ale ja jestem podróżniczka.
OdpowiedzUsuńJarmarki starają się zapewnić gust kupujących a z tym gustem u Polaków to różnie.
Osób o guście podobnym do Twojego czy tez mojego jest margines,niestety.Otacza nas nadal chińszczyzna i tandeta.
Aguś serdecznie pozdrawiam.
Ale powinniśmy się również zatroszczyć o to jak nas widzą i odbierają rzesze zagranicznych turystów, które odwiedzają takie rozsławione jarmarki... To idealna okazja do rozpowszechnienia tego co mamy cenne w naszej regionalnej kulturze...
Usuńfantastyczny wypad :) a co do jarmarków wszelkiej maści - komercja, niestety, wszędzie to samo, wata cukrowa i chińszczyzna w przewadze...pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńCo do cepeliady to nie ukrywam że obserwowałam każdą osóbkę przechodzącą obok mojego stoiska ale nie dostrzeglam Cię -żałuję ,miałam stoisko z aniołami .Moje wnioski są takie że ludzie narzekają że rękodzieło zanika ale zdecydowanie wolą chińczyznę plastikową i jednorazową jeżeli maja dać parę zlotych wiecej i miec coś niepowtarzalnego i wykonanego z sercem. Poznałam parę osób które docenily moja pracę al-e niewiem czy wezmę jeszcze kiedy
OdpowiedzUsuńudział zaluję bardzo żeśmy się nie spotkały ale może kiedyś...
pozdrawiam Honori
W tym ogromie ludzi nie trudno kogoś przeoczyć... Jeszcze takiego kurdupla jak ja... :) O takim podejściu przekonałam się ostatnio jak sama byłam sprzedającą i prawie ze wszystkim wróciłam do domu...
UsuńFajnie, że wypoczynek się udał. Ja "Sopocką Werandę" też odkryłam na allegro i poczyniłam pierwsze zakupy. Żałuję tylko, że tego sklepu nie było rok temu gdy to ja zwiedzałam Sopot. To też ważny punkt na mojej mapie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny urlop ! Kocham morze i Trójmiasto oraz Hel mam w planach, więc chociaż na razie wirtualnie z Tobą zwiedziłam te okolice :)
OdpowiedzUsuńHi hi.... no faktycznie entuzjazmu na twarzy małżonka nie widać, ale za taki wypad dałabym się pokroić. Uwielbiam Bałtyk o każdej porze roku, choć latem wiadomo jak jest na plażach. Zawsze jednak można znaleźć jakieś fajne miejsce dla siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A nie było tak źle... :) On nie lubi po prostu pozować do zdjęć... A jak widać dla chętnych na dłuższy spacer zawsze znajdzie się i zaciszny kawałek plaży...
UsuńDla tej Werandy bym pojechała!
OdpowiedzUsuńlubię bardzo trójmiasto:) Sklep jak z bajki, zostawiłabym tam fortunę:)
OdpowiedzUsuńTo był pierwszy dzień urlopu, więc musiałam się trzymać na wodzy, żeby nie zabrakło na resztę... Zrobiłam tylko bardzo symboliczne zakupki, ale teraz już wiem, gdzie uderzyć w razie wolnej gotówki :P
UsuńSuper wypadzik !
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czytało i przede wszystkim oglądało relację !
Buźka !
Ha ha większość zdjęć robione starym aparatem , część telefonem, bo nowy aparat nadal w sferze planów :P, ale chyba nie najgorzej wyszły... W przyszłym roku też jedziemy - już postanowione!
UsuńHel jest wspaniały, przy tym masz śliczne fotki :) Super, że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuńMiałam obawy jaka będzie pogoda i wogóle... Czy znowu będziemy marznąć w środku lata jak kiedyś :P, ale było super! Nie żałujemy!
UsuńWidać, że urlop udany, a teraz najtrudniejsze - powrót do rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Już wróciłam na utarte tory :) Nie pozostaje nic jak planować kolejny urlop.
UsuńNiestety zgodzę się że Jarmark z roku na rok coraz gorszy. "Starocia" w cenach zaporowych, kilka razy wyższych niż handlarze oferują po jego zakończeniu w swoich sklepach.Poza tym przeważa chińszczyzna i smażona kiełbasa (w upale i ścisku ludzi nie do wytrzymania). Rękodzieła mało ale także drogie. Czasy kiedy na Jarmarku można było kupić coś oryginalnego bezpowrotnie chyba minęły. Impreza przyciąga już chyba tylko swoją nazwą i tradycją. Ale żeby nie było tak smutno, jako gdańszczanka, będę zachwalać swoje miasto i pozostałe atrakcje. Choć na prawdę uroczo zaczyna się robić po sezonie. No i mimo małych niedociągnięć cieszę się że urlop się udał. Pozdr. Aneta
OdpowiedzUsuńUbrałaś moje myśli w odpowiednie słowa.
UsuńSuper ładne zdjęcia i ciekawy opis widać ze udana wycieczka :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż miałaś fajne wakacje:)))pozdrawiam cieplutko:)))
OdpowiedzUsuńCieplutko a nawet upalnie.... Nie powinno się pracować w takiej temperaturze... :)
Usuńpiękne zdjęcia - od lat nie byłam na Jarmarku Dominikańskim :(( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia...byłyśmy na urlopie w tym samym czasie. Zleciał straszliwie szybko!:) ale wspomnienia pozostaną:)
OdpowiedzUsuńuściski
Super wyjazd! Szybkie decyzje mają swoje dobre strony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
śliczne fotki, Polskie morze jest przepiękne. Ja będąc nad nim trzy razy w życiu zawsze trafiałam na piękna pogodę. Śmieję się nawet ze znajomymi, że jak na następnym raz będę tam jechała mam dać im znać bo "gwarantuje" pogodę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
patrycja
Widać,ze super wycieczka!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wakacyjnie :-)
Widzę, że urlop należy do udanych. Super zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj,tak. Mogłabym jechać jeszcze raz...
UsuńGdańsk uwielbiam, szczególnie ul.Mariacką :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do zapoznania się akcją w szczytnym celu http://skoknaszafe.blogspot.com/2013/08/postawmy-beate-na-nogi-twoj-talent-moze.html
pozdrawiam, Ewa
Tez kiedyś pojechałam na Jarmark Dominikański z wielkimi oczekiwaniami i podobnie jak Ciebie spotkało mnie spore rozczarowanie.Gdańsk to piękne miasto, ale w okresie wakacyjnym trzeba się napracować by w tłumie turystów to piękno dostrzec:)" Weranda", rzeczywiście chyba warta grzechu:)A nasze morze takie wzburzone, najpiękniejsze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę spokojnego "wejścia" w codzienność:)
Mamy tak samo, ja też uwielbiam wracać!!!! Zazdroszcze wizyty w tym pieknym sklepiku, jestem przekonana że starciłabym tam wszystkie pieniądze :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię Bianeczko ***
Ciężko mi było wyjść w taką malutką torebeczką, bo chciałabym stamtąd dużo więcej... Może jeszcze będzie okazja?
UsuńŚwietny urlop. Uwielbiam Hel :)
OdpowiedzUsuńA rowerowe wyprawy są wyśmienite!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAgnieszka! Ale fajny wpis! Jak to się stało, że nie wpadł mi w wirtualne łapki - nie wiem... Ogromnie Ci dziękuję, że mnie odwiedziliście i zapraszam, jak tylko będziecie w okolicy :*
OdpowiedzUsuńAnita