poniedziałek, 16 czerwca 2014

Ahoj!

No właśnie - Ahoj!
Bo w tym roku balkon ma typowo marynarskie barwy. Do tego pasiaste motywy i krzesło na bawełnianych linkach, które za mną chodziło już tamtych wakacji... Trochę czasu potrzebowałam, aby powstało kilka rzeczy, które dopełniły całości.

 
Oczywiście nowe poduszki, bo bez nich nie ma wygodnego siedzenia. Zrezygnowałam z typowych motywów marynarskich, zamiast tego wyhaftowałam w rogach kwiecisty motyw. Siedzisko też jest nowe - jako wkład użyłam ocieplenie, które się kupi w każdej hurtowni tkanin - musi być takie grubsze i najlepiej dać 4 lub 5 warstw - nie miałam czasu gonić za gąbką tapicerską... W trzech miejscach przeszyłam je i zamocowałam czerwoną nitką białe guziki, aby warstwy się nie przesuwały.


W poprzednich latach jako ozdoby na sznureczku wystąpiły szydełkowe serwetki - o tutaj i girlanda z trójkątów tutaj. W tym roku zrobiłam falbaniaste pompony z kolorowej bibuły - szczególnie podobają mi się te granatowe. Kwiaty też wybrałam tak, aby pasowały kolorami: niebieska lobelia, biała smagliczka, surfinia i margaretka oraz czerwone petunie i pelargonie.


Pod lampami powiesiłam dwa wianki, zrobione ze styropianowych obręczy i skrawków materiałów i tasiemek - koszt takiej ozdoby to zaledwie 5zł, a jak ładnie wygląda.


Ostatni nowy element to wiszące krzesło. W tamtym roku tak nosiłam się z zakupem, aż wreszcie minęły całe wakacje... Od tygodnia mogę już bujać się czytając książkę czy patrzeć po prostu wieczorem w gwiazdy... Oczywiście tutaj też musiałam przyłożyć rękę, aby sprostało moim wymaganiom. Kupiłam w zasadzie jedno z tańszych jakie było, bo najbardziej mi zależało na górnej części. Z mocnego bawełnianego płótna i bawełnianej taśmy uszyłam nowe siedzisko, przewiązałam sznurki i... gotowe! Podobne widziałam w sklepach po około 250zł - mnie udało się zrobić całość za 90zł. Na siedzisko użyłam starszą poduszkę, którą obszyłam tym samym materiałem, co to na ławce i podobnie ją przeszyłam czerwoną muliną. Czuję, że spędzę na nim niejedno fajne popołudnie...








Mam nadzieję, że nie zanudziłam ilością zdjęć i dotrwałyście do końca.
Zaczyna się nowy tydzień,  mam nadzieję, że pogoda będzie bardziej wyrównana niż w ubiegłym, gdzie początek był upalny, a koniec zdecydowanie chłodny.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Kobiety z Pasją w Warszawie...

W kwietniu zostałam zaproszona na wręczenie nagród w konkursie na Kobietę z Pasją roku 2013 i nie zastanawiałam się ani przez chwilę czy jechać. Chociaż dla mnie to podróż przez połowę Polski możliwość poznania innych uczestniczek konkursu i całej redakcji miesięcznika MM okazała się zbyt wielką i nieodpartą pokusą. Nie spodziewałam się takiego bogatego programu spotkania,w którym znalazło się miejsce na zapoznawczą kawę, zwiedzenie Pałacu Prymasowskiego, oficjalne wręczenie nagród, pyszny obiad w cudownie odrestaurowanej sali niebieskiej, zobaczenie ważnych miejsc w Warszawie w czasie przejażdżki zabytkowym tramwajem oraz dreszczyk wrażeń podczas gry w pałacowym kasynie! Panie z redakcji MM wszystko miały dopięte na ostatni guzik i widać było, że włożyły w to całe serce. Kilka godzin przeleciało nie wiadomo kiedy, a my jeszcze miałyśmy mało! Rozmowom nie było końca - podobne zainteresowania i hobby pozwoliły błyskawicznie zawiązać nić porozumienia. Wspólne tematy sypały się jak z rękawa. Skacząc po opowieściach z życia prywatnego, zawodowego i tego związanego z naszymi pasjami można było się poczuć jakbyśmy poznały się dużo wcześniej i to nasze kolejne takie spotkanie. Każda z nas wkłada dużo serca w to co robi, więc rozmowa z większym gronie podobnych nam osób wyzwalała bardzo pozytywne emocje i dodawała energii do dalszego działania. W dodatku otaczały nas takie piękne wnętrza. Było kameralnie, elegancko, ciekawie i bardzo uroczyście. Czułam się mile wyróżniona mogąc spędzić ten dzień w takim cudownym towarzystwie. W bieżącym numerze Mojego Mieszkania możecie zobaczyć fotoreportaż. Oprócz nagrody ufundowanej przez Kare Design, otrzymałam statuetkę, album oraz kosmetyki. Podróż powrotną umilałam sobie czytając świetnie opracowany leksykon muzyki klasycznej, a kosmetyki firmy Tołpa pieszczą zmysły za każdym razem jak ich używam i przypominają o tym miłym spotkaniu.



Towarzystwa podczas wyjazdu dotrzymała mi przyjaciółka. Wynajęte mieszkanko było malutkie, ale za to bardzo czyste i miało jedną rzecz, którą chętnie bym zabrała ze sobą... gdyby się dało :) - 
ta szafa skradła mi serducho.



Pozdrawiam w te upalne (wreszcie) dni!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...