niedziela, 29 sierpnia 2010

Cały czas coś robię...


No właśnie...
Rzadko kiedy się zdarza, abym się ewidentnie nudziła.
Cały czas coś robię.
Nie zawsze są to czynności pożyteczne, o nie!
Czasami usiądę na sofie pod oknem dachowym i pogapię się na chmury, z kuchni popatrzę na kolejny niepowtarzalny zachód słońca, rozłożę się na balkonie i zapatrzę na góry słuchając szumu drzew...
A czasami są takie dni, że pomysłów mam bez liku i jakimś zbiegiem okoliczności mam też potrzebne rzeczy do realizacji tychże...
Oczywiście tak było i wczoraj...
Rameczki ikeowskie odmieniłam raz-dwa.
Kawałkiem bawełny przetarłam je białą farbą, w międzyczasie druknęłam napisy, a na koniec pistoletem na klej przylepiłam od tyłu koronkę.
Cieszą moje oczy ilekroć teraz podnoszę wzrok.
Stanęły na moim biurku, które mi służy jako miejsce na laptop, albo podręczny warsztat pracy.
Długo przestawiałam różne pierdółki po tych półeczkach i nic mi nie pasowało, aż w końcu powyciągałam w otchłani pudełek różne materiały i wszystko się ślicznie zgrało...



Ostatnio ostro zabrałam się za kontynuację haftu, który zaczęłam sporo czasu temu...
Podgoniłam go trochę do przodu, ale znowu stanęłam na tle, tym razem...
Przemalowałam też podstawę lampy, choś dłuuugi czas była w stanie nietkniętym i taka mi się podobała, ale jakies dziwne maleńkie robaczki mi zaczęły po niej spacerować i musiałam coś z tym zrobić.





Mając już pędzel w ręku zamalowałam wreszcie klapę od schodów na stryszek, bo straszyła od dnia przeprowadzki. Dołożyłam dwa wzory z szablonu i może być.
Ostatnio zawijasy szczególnie się wdarły w moje poczynania. Pewnie też za sprawą lnianych poduszek, które szyłam dla dwóch miłych pań.


Na zakończenie tylko szybciutkie zdjęcie z ukończonego balkonu.
Wszystko przebiegło bardzo zgrabnie i w ciągu tygodnia mam już wszystko z powrotem na swoim miejscu.Teraz tylko wypatrywać ładnej pogody.


Której również i Wam życzę w nadchodzącym tygodniu.
Uściski śle

czwartek, 26 sierpnia 2010

Podusia i poduszka...

Moje "biscornu", czyli mały szpilkowy jeżyk - gotowe.
Może nie taki mały... Bo szpilek mam dużo i muszą się wszystkie w nim zmieścić albo na nim?
Mimo tego, że w gruncie rzeczy jest to nie za duża pierdółka, jednak trochę czasu mi zeszło przy nim.
Ale udał mi się, powiem nieskromnie.





Teraz mój warsztat krawiecki ma gadżet - "elegancja francja"...
Nie muszę już chować szpilecznika po kątach przed obcymi...

Pozdrawiam serdecznie i już odmierzam godziny do mojego wolnego weekendu, bo mam kilka nowych projekcików do wykonania.
Pa pa...

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Złośliwa pogoda...





No powiedzcie jak to jest?
W ciągu tygodnia żar leje się z nieba, od czasu do czasu pokropi deszczyk dla odświeżenia...
A przychodzi niedziela albo mój urlop i co?
Pogoda jedzie sobie na wakacje.
W sobotę był upał. Pół dnia spędziłam w pracy, część na balkonie malując go folią w płynie, a część na robieniu porządku z tym czego nie robię w tygodniu. Do wieczora szybko minęło.
W niedzielę od godz. 7 rano grzmiało i błyskało aż do 13, od czasu do czasu padało. 
Musiałam się zająć czymś bez użycia komputera.
I patrząc na moja starutką poduszkę na szpilki
(widać ją w tle ) postanowiłam zrobić sobie nową, taką elegance...
Pod spodem "warsztat" w czasie pracy...


I prawie na ukończeniu elementy składowe mojej przyszłej poduszki - biscornu.


Jeden wzorek musiałam sama sobie wymyślić, bo chciałam żeby miały identyczne wymiary.
No i niedziela pochmurna minęła...
A dzisiaj od rana taka pogoda...
Słońce, ciepełko, prawie czyste niebo...
I trzeba iść do pracy.


Życzę udanego poniedziałku

niedziela, 8 sierpnia 2010

Rozdawanki...

Wczoraj zrzuciłam z siebie tygodniowe stresy i dzisiaj od rana zabrałam sie do roboty...
A co robiłam?
Jak to co?
Kolejne fanty na CANDY...
Obiecałam  w którychś komentarzach, że jak licznik odwiedzających przekroczy 20000 będzie kolejne candy. Tylko nie spodziewałam się, że to tak szybko nastąpi. Z czego się okropnie cieszę- rzecz jasna.
A więc, aby nie przedłużać niepotrzebnie zapraszam Was wszystkie dziewuszki na zapiski do końca bieżącego miesiąca, tj. sierpnia tego nam uciekającego.
A co tym razem mam dla Was?
Tym razem umilę czas codziennych oblucji, jak to sie kiedyś mawiało...
To zabrania jest komplet: ręcznik + dwa woreczki na łazienkowe przydasie, z odpowiednio dobranym obrazkiem.

Tadam...






sobota, 7 sierpnia 2010

Sobotnio...



Urlop już bezlitośnie dobiegł końca. Wróciłam do codzienności. Codzienności bez śniadań z tostami przy francuskich piosenkach, bez obiadów w porze obiadowej, bez myśli co by tu jeszcze zaraz zmalować. Sobota jest tylko w połowie mi wolna... Przeważnie po powrocie coś trzeba jeszcze posprzątać, szybki obiad, żeby się nie stał kolacją... i chwilka oddechu wieczorem. Książka? Film? Coś co odciągnie myśli od pracy. Przeniesie w inny świat... Może pachnący makaronem,bazylią i pomidorami? Może jednak wciągający w kawiarniany klimat z aromatem cafe latte? Albo lawenda ułożona w sypialni pomoże wyobrazić sobie lawendowe kobierce za oknem i niespieszny żywot prowincjonalnego miasteczka? Po takim relaksie, sen przychodzi niezwykle szybko, śnią się czasem bohaterowie z książek i filmów, nie wiadomo co było w książce a co nie...




Życzę Wam o tej porze również miłego, przyjemnego i rozmarzonego wieczoru.
Pozdrawiam
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...