Dzisiaj będzie nieco monotematycznie, a to dlatego, że sobota upłynęła mi miło na szyciu królika dla mojej chrześnicy. Nie ma jeszcze roku, ale chcę żeby ten królik był w jej najwcześniejszych wspomnieniach. Dlatego musiałam bardzo się przyłożyć do przyszycia mocno nóżek i rączek, aby nie zostały w czasie zabawy odczłonkowane :) Specjalnie nie ma żadnych guzików ani innych ozdób, które mogłyby być zjedzone przez takiego małego pomysłowego człowieczka.
Mam nadzieję, że będzie jej się podobał i będzie dla niej tym, czym dla niektórych z nas był ukochamy miś w dziecięcych latach, a może miałyście inną ukochaną maskotkę, kiedy byłyście małe - może zdradzicie mi ten sekret...
W połowie pracy okazało się, że mi zabraknie wypełnienia na jedną nóżkę i chcąc nie chcąc musiałam rozpruć jedną poduszkę, żeby nie stracić weekendu. Dzięki temu królik nie został jednonogi, a ja mogłam go dokończyć w terminie. Mała rzecz a cieszy - jak to powiadają...
Takie moje kolejne wytwory są jak fale, które pchają mój statek do przodu i to dzięki Bogu nie na mieliznę, ale na spokojne morze, które nagradza moją pracę pieknym zachodem słońca i widokiem pieknej rafy koralowej. Bez tej miłej odskoczni cała praca nie miałaby sensu.
I jeszcze jest osoba, z którą można dzielić się wszystkim. I która rozumie twoje manualne kuku na muniu- ciągłe grzebanie w czymś w wolnych chwilach, szycie, malowanie mebli, haftowanie, szydełkowanie, dzierganie i kilka innych jeszcze zajęć...
Takie moje kolejne wytwory są jak fale, które pchają mój statek do przodu i to dzięki Bogu nie na mieliznę, ale na spokojne morze, które nagradza moją pracę pieknym zachodem słońca i widokiem pieknej rafy koralowej. Bez tej miłej odskoczni cała praca nie miałaby sensu.
I jeszcze jest osoba, z którą można dzielić się wszystkim. I która rozumie twoje manualne kuku na muniu- ciągłe grzebanie w czymś w wolnych chwilach, szycie, malowanie mebli, haftowanie, szydełkowanie, dzierganie i kilka innych jeszcze zajęć...
Weekend okazał się dla odmiany pogodny, bo kilka wolnych wcześniejszych weekendów miałam bardzo nieładnych, a w tygodniu zawsze było ładnie...
Wczoraj zaczęłam nowe kolczyki z sutaszu w kolorach koralu i czerwieni oraz szaro-czarne dla pewnej koleżanki. Wieczorem odbyliśmy miły spacer po okolicy dla zmęczenia naszego czworonoga, bo ostatnio miałam kilka zarwanych nocy przez zołzę.
Kończąc tą królikową sesję pragnę życzyć kolejnego udanego tygodnia:
wśród śpiewu ptaków o poranku, pysznej kawy w miłym towarzystwie, chwil z własnymi myślami i chcociaż małym poczuciem szczęścia z tego co mamy.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Agnieszka.
Ten króliczek to miód na serce dziecka. Mała go pokocha.
OdpowiedzUsuńJak jerzy_nka wyzej pisze .Sliczny.
OdpowiedzUsuńcudny jest,na pewno będzie długie lata przytulany :))
OdpowiedzUsuńHa ha... wiem ile taki mały królik może dać radochy, jak zaczęłam je szyć to nie mogłam skończyć i bardzo lubię te zabawki.
OdpowiedzUsuńZresztą jak byłam mała bardzo lubiłam szmaciane lale, bo można było je przytulić :)
Króliś śliczny i dobrze będzie służył, dzieciaczki uwielbiają takie rzeczy.
Ściskam i również życzę udanego tygodnia :))
piękny ten królik, ale pewnie w łapkach właścicielki nie będzie już taki biały :D
OdpowiedzUsuńKróliczek jest cudny! To na pewno będzie ukochany pierwszy przyjaciel :)
OdpowiedzUsuńOch, czuję że się królik spodoba :)
OdpowiedzUsuńA to się chrześnica ucieszy :) królik przepiękny, a ma jakies imię?
OdpowiedzUsuńA co ta Twoja zołza wymyśliła? ;)
Pozdrawiam Was obie :) Majeczka też ;)
Witam chciała bym zaprosić do mojego sklepu, wyprzedaje rzeczy które już są mi nie potrzebne. Jestem chętna do wymian. http://kolorowa-raczka-sklep.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo fajny krolik, zaloze sie, ze sie spodoba nowej wlascicielce.
OdpowiedzUsuńJa mialam ulubiona zabawke pluszowa, dosc dobrze ja pamietam mimo, ze to kupa lat minela..To byl czarno bialy tygrysek lub kot w paski (bardzo lubilam jego miekki ogonek, rowniez w paski) wypchany trocinami (wtedy w Pl jeszcze nie bylo pluszakow jak za granica, lekkich i super miekkich). Dostalam go od mojego starszego brata.
sciskam mocno, mocno
Basia
królik uroczy, śliczny i słodki. Ja swojego wygrzebałam przypadkiem w "lumpeksie". ale nie ma to jak własne dzieło. szczególnie takie udane!pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPrzepiękny prezent uszykowałaś małej chrześniaczce.
OdpowiedzUsuńZ pewnością będzie tą ulubioną zabawką, którą wspomina się przez całe dorosłe życie.
Moją była szmaciana lalka, z plastikową buźką. Miała na imię Gloria, z racji nieproporcjonalnie długich nóg.
Pozdrawiam serdecznie
Ukochany krolis dla naszych milusinskich, nie watpie w to ze bedzie wlasnie taki. Widac ze wlozylas w niego cale swoje serce i tak tez, slodko i patentowo wyglada,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością umili nie jedną nockę w łóżeczku:) Uroczy!
OdpowiedzUsuńKrólik jest przepiekny i na pewno stanie sie ulubiona maskotką twojej chrześniaczki.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za podzielenie się wspomnieniami o waszych przyjaciołach z dzieciństwa. Uprzejmie donoszę, że królik absolutnie zawojował serduszko małej Nadii i z powodu idących zębów od razu został ulubionym gryzaczkiem :) Na szczęście można go prać w pralce do woli...
OdpowiedzUsuńŚliczny króliczek i przepiękne,przytulne wnętrza.Pozdrawiam ciepło.Ja działam w nieco innej "branży",ale serdecznie zapraszam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny króliczek:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam