Na koniec dnia dorzucam jeszcze zdjęcia ukończonego chustecznika i piękny zachód słońca sprzed chwili... Dobrej nocy...

No właśnie. Nie dość, że poniedziałek to jeszcze ostatni dzień wakacji.
A ja mam takie poczucie, że wraz z wakacjami kończy sie lato. A przecież wcale tak nie jest. Jeszcze niejeden upalny dzień przed nami i słońce wysoko na niebie. Jednak chłody juz się zakradają i ostrzejsze powietrze jest z rana. Oby polska piękna jesień trwała do grudnia.
Mam teraz zamiar podziękować za kolejne wyróżnienia, które widać już z boku. Dostałam je od labarnerie, aagii, alizee i mariapar. Bardzo miło mi je przyjąć z rąk tak zacnych i uzdolnionych kobiet .
Sobota i niedziela nie upłynęły mi bezczynnie. Było trochę szycia, malowania, wiązania korali i czyszczenia srebra... Co z tego wyszło można zobaczyć na zdjęciach. Żyrandol jeszcze nie skończony i dodatkowo uszyłam chustecznik, ale brakło mi koronki, więc poczeka na nią do wieczora. Taboret zyskał nowy kolor i obicie. Ramki tylko nowy kolor. A maluteńka srebrna solniczka odżyła po kąpieli solno- foliowej.W przerwach zdążyłam ugotować z mężem ogromny garnek lecza z pachnących pomidorów i pieknie czerwieniącej się papryki, oglądnąć parę fajnych polskich filmów i poleżakować z Bianką na balkonie w ładnie jeszcze grzejącym słońcu. Takie weekendowanie na luzie, bez ani jednej myśli o pracy, za to z dostrzeganiem dziwnego pomarańczowego księżyca na niebie, nostalgicznego fioletu na śliwkach i chęcią zatrzymania czasu... I tak do następnego...