poniedziałek, 28 marca 2011

Kropki i groszki...

Poranne pianie kogutów, a zaraz po nich świergot i trele ptaków budzą mnie coraz częściej i to daje mi przekonanie, że mamy juz wiosnę. Miło jest w niedzielny poranek otworzyć okno, słyszeć bicie dzwonów niosący sie z sąsiedniej wioski. Oprócz tego o tym, że mamy wiosnę przekonuje mnie poranne spojrzenie na podłogi- gdziekolwiek. Mając w domu psią zwierzynę wiadomym jest, że na jej kłaki od czasu do czasu można się tu i ówdzie natknąć, lecz niepojmowalnym  dla mnie jest, że jedna wcale nieduża istota może CODZIENNIE gubić tyle włosia. Ja bym już dawno łysa została... Wszędzie gdzie tylko przejdzie i usiądzie, a nie daj boże się podrapie można znaleźć kępy kłaków, co przy ich białym kolorze a mojej ciemnej podłodze jest katastrofalne. Czesanie wcale nie zmniejsza problemu. Trzeba cierpliwie przeczekać, aż wymieni swoje futro na letnie.






Kolejny przypadkowy ceramiczny nabytek. Kropkowane ranty i wgłębienia jakby z formy na baby wielkanocne przykuły momentalnie moje oczy. W kolejnym dniu i całkiem innym sklepie natknęłam się na miseczki w kropki - nawet idąc po spożywcze zakupy zaglądam na dział ze szkłem i bardzo często wychodzę z zakupami nie "na temat".


Przekwitnięte hiacynty wymieniam na nowe i tak już od kilku tygodni są zapowiedzią tego, co niedługo będzie się działo w ogrodzie. Biała bielizna stołowa i pościelowa zaraz po prasowaniu poukładana w stosiki tworzy czasami ozdobę samą w sobie, zanim trafi do szafy pachnącej lawendą.



Dwa śpiochy króliki są preludium wielkanocnych ozdób, które już niedługo będę wyciągać z zeszłorocznych otchłani . Na razie przysnęły na pudełku z harbatami.


W poprzednim poście pisałam, że moja kobieca natura ostatnio wyżej stawiała zakupy natury domowej niż kobiece fatałaszki. A tu kilka dni później wypatrzyłam tą sukienkę i też nie mogłam jej sobie odmówić, może na jakiś wirus groszkowy i kropkowy zapadłam? :)) Bardzo ciemny granat, ładny dopasowany krój, cieniutki materiał- traktuje jako inwestycję na, mam nadzieję, upalne lato :)) Na wieczorne wyjścia w sam raz. Sandałki dopełniają idealnie kolor kropek, a do kompletu mam jeszcze pod ich kolor kopertową torebkę. Już się nie mogę doczekać...


W takim optymistycznym nastroju ślę wszystkim gorące uściski.

niedziela, 13 marca 2011

Prawie już wiosna...



Przebiśniegi rozhasały się po ogrodach. A w domu hiacynty roztaczają swój odurzający zapach.
Wprawiam się już w wiosenny nastrój i chciałabym, żeby taka pogoda jak wczoraj została na dłużej. Chyba nie ma osoby, która by nie chciała...Ale moja niecierpliwość wiąże się jeszcze z tym, żeby móc wreszcie ruszyć do przodu z wszystkimi tymi starociami, które ostatnio przybyły do mnie z rozmaitych części Polski. Dwa stoliki, szafa,dwie półki...Wpadłam chyba w ciąg starociowy...Wczoraj ciepło i słońce za oknem zmobilizowały mnie do chwycenia za papier ścierny i rozprawienia się z sosnowym gazetnikiem. Myślałam, że w całości pomaluję go na biało, ale pod koniec prac doszłam do wniosku, że pozostawienie elementów w naturalnym kolorze wyjdzie mu na lepsze. Przekonajcie się o tym same...
Plus jest taki, że chaos w gazetach się skończy i bardziej mobilna z nimi będę.

  

Waza pojawiła się u mnie z nienacka, ale wiedziałam, że nie zostawię jej w sklepie :)Teraz serwowanie zupy to przyjemność. Młynek w tle chociaż nowy, to ujął mnie korbką i połączeniem drewna i kremowej kamionki. Ostatnio mocno nasilił się u mnie objaw gniazdowania. Nawet tak mocno rozwinięta u nas kobiet chęć posiadania nowych ciuchów odchodzi u mnie na drugi plan. Umiem sobie odmówić nowej sukienki, ale trudniej przejść obojętnie obok sklepu z gadżetami do domu. Buszuję na aukcjach z meblami i szperam w koszach z materiałami. Ciągłe zmiany i dopieszczanie domu stało się jednym z ulubionych zajęć.
Weekendy spędzone na renowacji czegoś, szyciu poszewek, haftowaniu serwetek to pełne relaksu chwile.
Nie mówiąc już o czytaniu waszych blogów, które są pełne inspiracji i pozytywnej energii.
Od pewnej takiej osoby dostałam ostatnio wyróżnienie oraz bardzo niespodziewaną przesyłkę.
Dziękuję Basiu!

Mam napisać 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie:
1. nie lubię zielonej herbaty
2. jestem niska i ciężko mi kupić pasujące ubrania
3. punktualność nie jest moją mocną stroną
4. jednym z moich ulubionych utworów jest "Lato" Vivaldiego
5. połowe roku mogłabym spędzić w ciepłych krajach
6. najbardziej lubię kawę, którą sama sobie zrobię
7. nie oglądam żadnych telenowel




Osoby, którym przekazuję dalej:
Atenę z Drewnianej Szpulki
Elle z Le petit bonheur
Agnieszkę z Bez pośpiechu
Monikę z Mojego wędrowania
Ulę z Ushiilandii
Mię z Wymarzonego Miejsca
Ita z Jagodowego Zagajnika
Życzę miłego i udanego tygodnia, pełnego słońca i ciepłych promieni pieszczących twarze
Agnieszka.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...